Poniedziałek, 9 stycznia 2017 r. Imieniny: Marceliny, Marcjanny

Archiwum wystaw

25 lat temu...

od : 2006-12-12 do : 2006-12-29; autor : Sławomir Cholcha

Wydarzenia lat 1980-81 szybko odchodzą w przeszłość. Niedługo połowa Polaków nie będzie mogła ich pamiętać, reszta zaś ma na ich temat bardzo różne zdania. Dodatkowo nowe dokumenty i fakty powodują, że historia tamtych czasów ciągle się zmienia. Nie jest łatwo się w tym połapać.

Wprowadzenie stanu wojennego, czyli sławny 13 grudnia 1981 r., było najbardziej dramatycznym momentem walki, którą toczyła wtedy władza ze społeczeństwem. Gwałtownie i otwarcie postawiono wtedy w poprzek kraju jakby barykadę: po jednej stronie władza, partia i wojsko, a po drugiej „Solidarność”. W nocy z 12 na 13 grudnia wszystko stało się jaśniejsze - nastąpiło zderzenie tych dwóch światów.

Na naszej mini-ekspozycji staraliśmy się pokazać obie strony tej rozgrywki. Na jednej planszy widzimy tzw. komunę, czyli przywódców partii PZPR (Gomułka, Gierek, Jaruzelski), ich opiekuna z ZSRR (Breżniew) i idola (Lenin) oraz partyjną propagandę, a także zomowców i zwykłych żołnierzy wplątanych w wydarzenia. Na drugiej planszy znajduje się związek zawodowy „Solidarność”, jego lider Lech Wałęsa, a także ślady nielegalnej działalności podejmowanej po wprowadzeniu stanu wojennego, np. pocztówka wydana na Dzień Kobiet 84 czy kalendarz na rok 1985 z logo związku.

Można zauważyć, że plansza partyjna jest kolorowa i optymistyczna, ale jest to optymizm komunistycznej propagandy. Rzeczywistość tamtych lat była odmienna. Składał się na nią też kryzys gospodarczy, trudności polityczne i społeczne oraz brak perspektyw. Z kolei „Solidarność” i jej działalność podziemna niosły ludziom jakąś nadzieję - mimo tego, że plakaty i ulotki były czarno-białe, bo drukowano je w warunkach konspiracyjnych. Na ilustracje w prasie, podręcznikach czy na naszej ekspozycji należy więc patrzeć ostrożnie i krytycznie.

Jak wiemy, połowa polskiego społeczeństwa popiera decyzję o wprowadzeniu w 1981 r. stanu wojennego, a druga połowa jest przeciw. Ocena więc tego, co zdarzyło się 25 lat temu, nie jest prosta. Stan wojenny był zamachem na demokrację, ale łatwo zrozumieć, że w tamtym momencie i w tamtych warunkach musiał się zdarzyć. Można powiedzieć też, że się „udał”, bo opór społeczeństwa był niewielki, a ofiar o wiele mniej niż się spodziewano, choć oczywiście każda z nich jest wielka tragedią. Dzień 13 grudnia 1981 r. pozwolił każdemu zająć miejsce na jakby barykadzie i określić się wobec rzeczywistości, pozwolił też poznać swych bliskich i znajomych i odkryć w ten sposób więcej prawdy - o sobie i o innych. Można to zapisać na plus generałowi Jaruzelskiemu i samemu stanowi wojennemu. Nie wszystko było w nim złe, bo przecież przerwał on wielomiesięczny okres niepewności, dał ludziom jasny cel i wyraźne nakazy i zakazy, a podobno też społeczeństwo w latach 80-tych, czyli zaraz po stanie wojennym, było zadziwiająco zdrowe - wszystko, czym ludzie lubią sobie szkodzić (papierosy, alkohol, czekolada, mięso, benzyna, kawa), było na kartki lub trudno dostępne.

Tamten czas nie wróci, jak nie wróci młodość tych, którzy wtedy stanęli po obu stronach wyimaginowanej linii frontu, która podzieliła Polskę na wiele lat. Zostaną wspomnienia, zdjęcia, zapisy w podręcznikach historii i żółknące pamiątki oraz pamięć w nich ukryta, która przetrwa najdłużej. Pilnujmy jej, bo w niej jest wszystko.

Zdjęcia z wystawy można oglądać tutaj

© 2006 GBP Bolszewo | webmaster | RSS
Ilość osób na stronie: 8. Czas ładowania: 0.0108